Kilka(dziesiąt) słów wstępnie
Dlaczego nie udało mi się odłożyć nic w zeszłym miesiącu? Najprawdopodobniej dlatego, że wszystkie pieniądze „przejadłem”. Wiem, że wiele z Was też tak ma.
Łatwo jest wydawać pieniądze, zawsze znajdzie się coś, na co można wydać. Trudniej jest zaoszczędzić.
Czemu oszczędzanie wydaje się trudne i większości z nas kojarzy się dość nieprzyjemnie? Przyzwyczailiśmy się do komfortu i boimy się wyjść z naszej „bańki ochronnej”, boimy się życia w gorszych warunkach. Przyzwyczajenia i ta bańka komfortu to dwie największe przeszkody w oszczędzaniu, bo kojarzy się z rezygnowaniem z części naszych potrzeb albo kupowaniem tańszych rzeczy, żeby ograniczyć wydawane pieniądze.
To nieprawda. Oszczędzanie powinniśmy rozumieć jako regularne odkładanie pieniędzy, które bez tego i tak byśmy na coś wydali. Badania budżetów rodzinnych z 2012 r. (wg. Forbes) pokazały, że większość gospodarstw domowych nie odczuło spadku standardu życia przy oszczędzaniu 5-10% miesięcznego dochodu. Interesujące, prawda? Oznacza to, że z takiej na przykład średniej krajowej czyli 3800zł można miesięcznie odłożyć nawet 380zł i nie poczuć się biedniejszym. Czy ~400zł miesięcznie to dużo? Ujmę to w ten sposób:
- Robot kuchenny Boscha – 2 miesiące
- Tablet Samsunga – 4 miesiące
- Nowy laptop – 6-7 miesięcy
- Ekskluzywne wakacje w Grecji dla 2 osób – 12 miesięcy
I to tylko zakładając, że oszczędzasz z jednej pensji.

Mamo, daj mi to!
Jesteśmy rozwydrzonymi dziećmi. Powodem, dla którego większość z nas nie potrafi oszczędzać, jest to, że chcemy mieć wszystko od razu. Niczym dzieci, które ciągną rodziców za rękaw, machając palcem w kierunku rzeczy, która akurat im się spodobała, chcemy, żeby nasze potrzeby były zaspokajane natychmiast.
Może nas nie stać, ale kupimy, na raty albo na kredyt. Bo mi potrzebne. Bo stare się zepsuło. Bo sąsiad ma taki, to ja też muszę mieć. Bo nie chce mi się czekać. Bo nie mam cierpliwości robić to samemu. Widzicie pułapkę, w jaką się sami wpędzamy?
Przecież nasze zachcianki nie biorą się z powietrza. Jeśli lubimy mieć nowe, dobre rzeczy, to dlaczego nie myślimy długofalowo? Wspomniałem już, że łatwo odłożyć procent naszej pensji co miesiąc.
Odkładanie pieniędzy na konkretny cel wymaga motywacji i konsekwentnego działania. W iWisherze często mówimy o dobrym nawyku oszczędzania, czyli o nagradzaniu siebie. Określenie czynności, za wykonywanie której będziemy odkładać pieniądze zależy od tego, co chcemy osiągnąć oprócz oszczędzenia pieniędzy. Dbający o zdrowie połączą oszczędzanie z uprawianiem sportu, wpłacając drobną kwotę za każdy trening, który kusiło sobie odpuścić, ale jednak się zmusili. Blogerzy i inni twórcy treści mogą nagradzać się za dobry, udostępniony content albo po prostu dużą liczbę wyświetleń. Oszczędzanie można bardzo sprawnie połączyć z rzucaniem nałogu. Odkładając tygodniowo pieniądze, które normalnie wydalibyśmy na przykład na papierosy nie tylko zaczniemy zdrowiej żyć, ale też będziemy na własne oczy widzieć, ile pieniędzy kosztował nas nałóg i przeznaczymy te pieniądze na konkretny cel.
Należy mi się
Warto też pomyśleć o jednym, ważnym aspekcie nagradzania się – jak często mamy okazję zrobić coś dla siebie? Komfortowy tryb życia przyzwyczaił nas do płacenia różnym fachowcom i specjalistom za różne rzeczy, część z których moglibyśmy zrobić sami. Płacimy taksówkarzom kiedy nie chce nam się iść na piechotę, hydraulikowi kiedy nie mamy czasu naprawić kranu, kurierowi kiedy mamy daleko do paczkomatu, pizzerii kiedy nie ma kto iść po zakupy na obiad. A przecież możemy tyle z tych rzeczy zrobić sami! Spacer jest dobry dla zdrowia, samodzielna wymiana uszczelki daje satysfakcję, a nie jest skomplikowana, domowe gotowanie jest zdrowsze i często smaczniejsze.
Pomyślcie o nagradzaniu się jako o pensji dla samego siebie – płacimy sobie za to wszystko co robimy sami i dla siebie. Dlaczego płacenie innym miałoby być wyznacznikiem wysokiego statusu społecznego, a oszczędzanie oznaką skąpstwa? Doceńmy siebie i pomyślmy o nas samych, zanim bezmyślnie wydamy pieniądze przez czyste lenistwo.
Ujmę to tak – wolisz jeść na mieście co wieczór czy mieć iPhone’a? Nie jest to oczywiście w 100% wybór „albo-albo”, ale chcę w ten sposób pokazać, że ta bańka komfortu i przyzwyczajenia kosztują nas więcej, niż powinny.
Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, powiecie. Moja rada – płaćcie samym sobie na początku. Dlaczego chodzisz do pracy każdego dnia? Dla siebie. Kiedy dostaniesz wypłatę, zanim zaczniesz płacić rachunki, raty, robić zakupy, weź te wspomniane, niewidoczne 10% i wpłać sobie na inny rachunek, na przykład iWisherowy. Jeśli będziesz płacić sobie na końcu, niejeden miesiąc minie Ci bez wpłaty, bo pieniądze „jakoś się rozeszły”. Ty na tym tracisz.
Dbanie o siebie nie jest samolubne. Należy Ci się.
